á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Jej zdumienie nie ma granic, gdy okazuje się, że odziedziczyła dawny dworzec kolejowy, współspadkobiercę o wyglądzie menela, krowę, świnię, tajemniczą cygankę , jej uwodzicielskiego syna i ogrom kłopotów, (...) a na dodatek zamiast chodzić w eleganckich szpilkach, musi wdziać okropne gumiaki.
A wokół : knowania burmistrza i jego żony, wybuch gazu w miasteczku, trup w budynku stacyjnym i zalecający się do niej prokurator. I kto za tym wszystkim stoi?
Polecam tę kryminalną komedię z mrocznymi wątkami, ale jednocześnie lekką i zabawną, z szybką akcją i dużą dozą humoru. Choć powieść liczy 400 stron, to "kartki same znikają"
Bożena – stateczna pani menadżer jednego z banków – prowadzi uporządkowane, choć dość przewidywalne życie, w którym nie ma miejsca na szaleństwa. (...) Nieoczekiwanie dziedziczy po wuju nieruchomość w małym miasteczku i odtąd już nic nie będzie takie samo. Tym bardziej, że nieruchomość jest dość nietypowa i ma swoje tajemnice. Zawsze elegancka Bożena stawia się na miejscu i musi zmienić pantofelki na gumiaki. I nie tylko. Zmiany w jej życiu zajdą na znacznie głębszych płaszczyznach i będą dotyczyć serca, które (dotychczas zimne i nieporuszone) zaczyna bić mocniej. A są ku temu… dwa dorodne powody. Bożena musi więc mądrze wybrać, choć ma coraz mniej czasu. W odziedziczonym budynku działa małe bistro, w którym może sprawdzić się jako kucharka – podejmuje więc wyzwanie. Okazuje się również, że miasteczko tylko pozornie jest oazą spokoju: dojdzie w nim do szeregu zdarzeń, które wstrząsną mieszkańcami. Bożena ma z tym ścisły związek… „Wiedźma duszona w winie” wciąga od samego początku. Sobota spędzona w towarzystwie tej lektury okazała się najzabawniejszym dniem ostatniego weekendu, który nota bene ciągnął mi się, jak nie przymierzając flaki z olejem. Dzięki tej powieści przetrwałam całą sobotę w dobrym humorze, a nuda i ciężka weekendowa atmosfera nie miały do mnie dostępu.
Autorka posługuje się prostym, lekkim językiem, co sprawia, że książkę wręcz połyka się strona po stronie. Akcja dzieje się płynnie i wartko, tak że nie ma możliwości rezygnacji z czytania w trakcie. W mojej głowie co i rusz pojawiły się kolejne pytania, na które musiałam znaleźć odpowiedź.
Jaką tajemnicę skrywał wuj Remigiusz?
Dlaczego ktoś pragnie wrobić Rocha w przestępstwo?
Kto wciąga mieszkańców Pruskiej Stacji w brudne gierki?
Czy przystojny prokurator jest wzorem cnót?
Jak Bożenka poradzi sobie z tym wszystkim i czy zaprzyjaźni się z Truflą i Emmą?
Co do tego wszystkiego mają karty tarota i społeczność romska?
Jakie zasady najlepiej wyznawać co do pierwszej randki?
Jak zakończy się akcja „Blue”?
Czy bistro i dworzec zostaną ocalone?
I tak, aż do samego końca.
„Wiedźma duszona w winie” to przezabawna komedia omyłek oraz świetnie skonstruowane barwne dialogi, które są dopracowane w każdym calu. Bohaterowie żyją i to się czuje na każdej kolejnej stronie, nie są przesłodzeni ani sztuczni.
Bożenka – skradła moje serce od początku, pod fasadą dobrze skrojonych drogich ciuchów kryje całą gamę empatii i dobrego serca oraz niezwykłego pociągu do przygody (i do wina). Roch – niepozorny facet z cukrzycą, którego niemal wszyscy lubią i szanują również nie pozostaje w tyle. Cezaria – charakterna cyganka z ciętym językiem, kartami i spódnicą, która pomieści wszystkie tajemnice. Denis – adonis z romskim pierwiastkiem w genach oraz cicha Iwonka, która kryje niebanalny talent informatyczny. Istna mieszkanka wybuchowa, którą tylko na pierwszy rzut oka różni niemal wszystko. Tymczasem im głębiej w fabułę, tym bardziej okazuje się, że jeśli ci sami ludzie kochają jedno miejsce to razem potrafią zdziałać cuda.
Marta Obuch zapewniła mi świetną lekturę, po którą chętnie w chwilach złego humoru sięgnę ponownie, a już z pewnością podsunę ją mojej mamie, która niegdyś połykała książki Chmielewskiej, myślę, bowiem, że będzie to dobra lektura dla niej.
„Wiedźma duszona w winie” uprzyjemni Wam każde popołudnie, niezależnie od pogody na dworze. Warto sięgnąć po książkę autorstwa Marty Obuch, bo dzięki temu będziecie mieć gwarancję niesamowicie dobrej zabawy. A jeśli dodacie do tego szczyptę pieprzu, kilka łyżeczek strachu oraz porządną porcję aromatycznej kawy i naleśników to na długo zagościcie w progach dworca Pruskiej Stacji.
Ja tymczasem – przyznam się Wam, "O Boże, Bożenko", że mam w domu dwie inne książki pióra Marty Obuch, których do tej pory nie miałam czasu przeczytać. Jednak po lekturze „Wiedźmy duszonej w winie” czuję się dosłownie winna, że wciąż mieszkają one na haniebnej półce wstydu i muszę koniecznie nadrobić swoje czytelnicze zaległości.